Forum FanFick Forum Strona Główna FanFick Forum
Forum FanFicków o różnej tematyce
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Tokio hotel w trasie z...(część 2 :))

 
Odpowiedz do tematu    Forum FanFick Forum Strona Główna » + Opowiadania Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Tokio hotel w trasie z...(część 2 :))
Autor Wiadomość
Laina
brak rangi :P



Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4

Post Tokio hotel w trasie z...(część 2 :))
Dodaję nowe opko o th...xD

Część 1

- Myślisz, że wylądujemy bezpiecznie? – spytał mały szatyn, o przerażonym spojrzeniu. Wychylił się lekko przez szybkę w samolocie i ponownie wtulił w fotel, zaciskając zęby. Spojrzał nerwowo na Billa, który pogłaskał go po głowie i czułym, spokojnym głosem powiedział:
- Tak Gustavie.... Samoloty są po to, żeby latać. Naprawdę powinieneś się odprężyć i zamówić coś do jedzenia. Bierz przykład z Toma! Siedzi sobie tylko tak....o – powiedział i ruchem ręki wskazał owe miejsce, gdzie znajdował się jego brat bliźniak, kompletnie rozłożony na fotelu z puszką Redbulla w garści. Co jakiś czas tylko odrywał wzrok od magazynu „Teen”, aby oblukać jakąś młodą stuardesę, bądź zerknąć za okno, czy czasem już nie wylądowali.
- Aha... Ok. Rozumiem... Wdech, wydech... – pisnął Gucio, przełykając głośno ślinę. Usiadł na fotelu w sposób identyfikacyjny dla osób, którzy mają lęk wysokości, czyli plecami do okna i z papierową torebką pod ręką. Bill mimowolnie się zaśmiał na widok kolegi, który przechodził niemiłosierne katusze w tym nieszczęsnym samolocie. Zostawił go w spokoju i dosiadł się do brata.
- Tom... Nie wydaje ci się, że... – zaczął, lecz lekko się zirytował kompletnym brakiem reakcji ze strony swojego brata.
- Tom... – powtórzył, lekko szturchając go za kolano. Dredziarz wydał z siebie głuchy pomruk, nie odrywając wzroku od owej gazety.
- TOM!! – ryknął dobitnie, wyrywając mu magazyn z ręki.
- Słuchaj mnie, jak do ciebie mówię! – powtórzył podniosłym tonem, spoglądając na brata nienawistnym spojrzeniem.
- Ej ej ej... Ktoś tu ma zły dzień? – zakpił, krzywo się uśmiechając. – Co chcesz? – mruknął, odbierając z ręki Billa gazetę i otwierając ją na stronie, na której skończył czytać. Czarnowłosy cmoknął z niezadowolenia i wycedził:
- Po prostu chciałem się ciebie spytać, czy wydaje ci się, że ta trasa koncertowa, to dobry pomysł? – Tom powolnym ruchem przymknął magazyn i poważnym wzrokiem spojrzał na brata.
- A i owszem. A tobie nie? – zagadnął, poprawiając się w fotelu.
- No wiesz... – przewrócił oczami, jakby miał nadzieję, ze z tego ruchu można wywnioskować całą skomplikowaną i rozległa wypowiedź na dany temat. – Nie wiesz... – mruknął, patrząc na dziwny wyraz twarzy u brata.
- No to tego...eee.... Boję się reakcji fanów. Mogą to źle zrozumieć... No wiesz... – dodał, lecz już po chwili jęknął, gdy zdał sobie sprawę, ze Tom nie ma zielonego pojęcia, o czym on w ogóle mówi.
- Po prostu nie wiem, czy manager powiedział nam o wszystkim! – krzyknął, wstając z miejsca. Tom najwyraźniej bardzo się „zainteresował” całą tą rozmową, bo śliniąc się wskazał na zdjęcie Bliźniaczek Olsen i z tępym wyrazem twarzy rzekł:
- Teee... Olsenki wydały nową książkę... Jakie one są .śliczne... – dodał, głaszcząc kartkę gazety, jakby co najmniej gładził którąś z nich po policzku.
- Weź idź psycholu! – skarcił go brat, patrząc na niego z politowaniem. Dredziarz od razu wyprostował się na fotelu i zamknął gazetę, posłusznie odkładając ją na stolik tuż obok. Nagle do ich przedziału wszedł ich manager, szturchając przy tym Georga, aby się obudził.
- Chłopcy, mam wam coś do powiedzenia... – zakomunikował, pstrykając Gustavowi palcami przed nosem. Wszyscy usiedli przy jednym stoliku i bacznie się mu przyjrzeli.
- Chodzi o trasę koncertowa... – powiedział poważnie, zacierając ręce. Wszyscy skierowali spojrzenia właśnie na niego, jakby co najmniej miał teraz ogłosić wybory Miss World. Trochę się zirytował nieprzewidzianą reakcją chłopców, więc ponownie powtórzył:
- Chodzi o tą całą trasę koncertową. Będziecie na niej...hmmm... jakby to powiedzieć... z innym zespołem. – wypalił wreszcie, jakby niezrozumianym językiem dla chłopców. Bill zmarszczył gniewnie brwi i spojrzał badawczo na brata, aby odczytać jego reakcję.Ten tylko gapił się ciągle na magazyn „Teen”, jakby nie mógł się doczekać końca rozmowy.
- Wiesz... Od kiedy nauczył się czytać, wszystko czyta. Niedługo się pisać nauczy... - zakpił, szturchając Toma w ramie – Słuchaj, bo omawiamy ważne sprawy... – Blondyn chciał już coś odpyskować, lecz ugryzł się w język. Rozłożył się na fotelu i wbił wzrok w managera, pana Colinsa.
- A więc.... Będzie to superpopularny zespól młodzieżowy..... z Polski. Dwie ładne dziewczyny o niezłym temperamenciku. W swoim kraju zrobiły niezłą karierę! Teraz chcą podbić całą Europę! Będą waszym supportem. – dodał wreszcie, widząc przerażenie, rozczarowanie i niepewność na twarzy chłopców. Zapadła taka niezręczna cisza. Słychać było tylko ciężkie oddechy i prace silników samolotu.
- Mam nadzieję, że chociaż będą ładne,.... – palnął wreszcie Tom, lecz ponownie się przymknął, po bolesny szturchnięciu od Billa. W końcu brunet wstał, ciężko dysząc. Chodził po kabinie z ręką na skroni, co było jego znakiem rozpoznawalnym, gdy myślał.
- Zapewne są ładne, mądre, inteligentne, utalentowane. Zrobimy niezły show. Ale mimo wszystko MY NIE CHCEMMY Z NIMI ŚPIEWAĆ! – wrzasnął, przykucając przy wszystkich. Manager spojrzał badawczo na Gustava i Georga, którzy przewracając oczami zaczęli sobie pogwizdywać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Laina dnia Wto 18:30, 13 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Pią 13:02, 09 Cze 2006 Zobacz profil autora
Selenia
księżniczka Minimków



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z Zakazanego Miasta

Post
Blog27 popularne, ładne, zrobiły w Polsce karierę... *zwija się na podłodze ze śmiechu* Co będzie dalej? ^^


Post został pochwalony 0 razy
Pon 15:46, 12 Cze 2006 Zobacz profil autora
Laina
brak rangi :P



Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4

Post
A więc dodaję kolejną cześć Smile

Część 2

....Spojrzał na Gustava i Georga, którzy przewracając oczami, zaczęli sobie pogwizdywać.
- Co za wsparcie, nie ma co... – mruknął zrezygnowany, po czym bezwładnie wzruszył ramionami.
- Nie da się już NIC zrobić? – spytał Tom beznamiętnie, wpatrując się w sufit.
- Ej...chłopcy. Jesteście na mnie źli? Ojciec jednej z dziewczynek, to mój dobry znajomy i bardzo mnie prosił, aby ktoś zechciał zagrać z jego córką i tą drugą...ee... jak jej tam. Zapomniałem. W każdym razie ... nie możecie mi tego zrobić! – palnął i spojrzał na nich błagalnie. Cała czwórka momentalnie przewróciła oczami i niechętnie coś mruknęła.
- Kiedy się z nimi spotkamy? – spytał wreszcie Georg, jako jedyny zachowujący obojętne podejście do całej tej sytuacji.
- Jutro. Odbierzecie je z lotniska... żeby było im miło. – pisnął, oczekując wybuchu złości u chłopaków. Chyba już nieco oswoili się z tą myślą, że będą mieli jakiś support ze strony polskich .
- Żeby im było miło... nie obchodzi cię, czy nam jest dobrze! Twój jakiś tam kolega ma Bóg wie jakie dzieci, a ty od razu chcesz je przygarniać naszym kosztem! Wiesz, co pomyślą sobie o nas nasze fanki! Znienawidzą nas i je. Już mi się ten pomysł nie podoba. Mam nadzieję, że okażą się fajnymi laskami...- wybuchnął dredziarz, energicznie machając rękoma. Wszyscy skierowali na niego wzrok, nawet kelnerka, która niosła właśnie pysznie pachnący stek, dla pewnego grubego biznesmana, siedzącego pod oknem. Bill poklepał go po plecach i szepnął mu coś do ucha, co go wystarczająco odprężyło i uspokoiło. Usiadł spokojnie na miejscu, z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Niech już będzie... ale pamiętaj! Robimy ci łaskę! – dorzucił Bill. Manager z nietęgim wyrazem twarzy opuścił przedział dla vipów (czyt. Tokio Hotel) i powędrował w stronę baru. Zamówił dla każdego coś do jedzenia i ciężko opadł na krzesło:
- A mama mówiła... zostań dentystą! To nie! Licho mnie chciało w branży muzycznej... – mamrotał pod nosem, popijając pomarańczowym sokiem.

Gustav zaczął martwić się o Toma, który zupełnie zespokojniał i wręcz zaczął niezmiernie się cieszyć z owego supportu. Ciągle się uśmiechał i wychwalał Polskę, jako że mają piękne i mądre dziewczyny.
- Tak Tom. Na pewno będzie super... – sucho odpowiadał co jakiś czas, na pochlebne opinie i komentarze ze strony dredziarza. W końcu już kompletnie zastraszany i przerażony jego zachowaniem, podszedł do Billa i spytał:
- Tee,... co ty mu wtedy na to ucho powiedziałeś? Chłopak się szczerzy i cieszy, jak małe dziecko....
- Po prostu nagadałem mu, że słyszałem, ze te dwie lasencje wyglądają identycznie, jak Olsenki. Mam nadzieję, że nie zaszkodziło mu to na jego lekko zniweczałą i tak coraz mniej funkcjonującą psychikę.
- Spójrz... – szepnął Gucio, dyskretnie wskazując Toma, który siedział przy małym, niewinnym okienku i przytulał do siebie gazetę na stronie, gdzie był duży plakat Bliźniaczek.
- Jest źle... – jęknął, po czym spojrzał na brata z politowaniem i szczerą, braterską miłością.
- Nie trzeba było mu takich bzdur opowiadać... – zaśmiał się Gucio.

Gdy samolot wylądował, atmosfera nieco się podniosła. Chłopcy chodzili spięci, oczekując na zakwaterowanie w hotelu, aby jak najszybciej odpocząć. Byli nieco przerażeni jutrzejszym dniem, gdyż mieli poznać owe dziewczyny, z którymi spędzą najbliższe trzy tygodnie. Tom przestał się wreszcie szczerzyć i jakby odrobinę stanął na nogi. Przestał ciągle gaworzyć o zaletach i nowych, fenomenalnych zapachach mydełek do kąpieli owych nastolatek.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 18:30, 13 Cze 2006 Zobacz profil autora
Messiak
Pseudoratownik medyczny



Dołączył: 23 Wrz 2005
Posty: 905
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: Nie wiesz gdzie jestem? Odwróć się...
Płeć: ona

Post
No cóż... Raczej nie przepadam za Tokio Hotel, ale ten fragment mnie powalił XDD
Cytat:
- A mama mówiła... zostań dentystą! To nie! Licho mnie chciało w branży muzycznej...


I jak byndzie ciekawa treść, to masz we mnie czytelniczke (bo to prawda, że Polki są piękne i mądre XDD)


Post został pochwalony 0 razy
Wto 21:44, 13 Cze 2006 Zobacz profil autora
Laina
brak rangi :P



Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4

Post
Ta czesćjest dość długa, śmieszna i....dziwna. Tak, dziwna. No koment Smile

Część 3

Pan Colins, manager chłopców podszedł do nich powolnym krokiem i smętnie coś wymamrotał, wskazując duży ,prosty budynek o wielu piętrach.
- To jest nasz hotel... – wydusił wreszcie, odbierając od swojego kierowcy bagaże. Każdy z chłopców wziął swoją walizkę i poczłapali do recepcji. Tom tylko co jakiś czas narzekał na nieustanny ból w krzyżu i na swędzenie nosa, lecz nikt nie zwracał na niego uwagi. W końcu jako że jest łajzą, potknął się o próg i z gracją i niezrównoważoną precyzją wylądował tuż pod nogami Georga, który na ten widok wybuchnął śmiechem.
- Ha ha ha... Bardzo śmieszne... – zawył, ogarniając swoje rzeczy do kupy. Po paru nieudanych próbach domknięcia walizki, w końcu Bill zlitował się nad bratem i pochylił nad jego ubraniami.
- Nie trzeba było tyle tego brać.. – zakomunikował, dociskając zawiasy. W końcu wydobyło się głuche pstryknięcie, oznaczające domknięcie walizki.
Pan Mark (manager th), przydzielił chłopcom pokój na samej górze wieżowca. Sam dostał jednoosobowy, mały pokoik koło stołówki, co oczywiście niezmiernie mu odpowiadało.
- Dzięki Marigold - powiedział do wysokiej kobiety w średnik wieku, która stała za ladą w recepcji. Skinęła na nich głową, po czym ciepło się uśmiechnęła. Odprowadziła ich wzrokiem, i ponownie zabrała się do wykonywania swojej pracy.

Gdy chłopcy znaleźli się już w swoim czteroosobowym pokoju, każdy szybko zajął sobie łóżko i się na nie powalił.
- Dobranoc.. – mruknął Tom, z głową w poduszce, przez co nikt go nie zrozumiał.

Następnego dnia, chłopcy obudzili się w niemrawych humorach. W ogóle nie chciało im się wstać, lecz to oślepiające słońce, które niemiłosiernie i bezlitośnie świeciło w szybę, nakazywało im posłusznie zerwać się z łóżek. Każdy po kolei wszedł do łazienki, aby wziąć prysznic i się ogarnąć.
Gdy już byli gotowi do wyjścia, rozległ się dźwięk telefonu Toma. Była to oczywiście ich kochana mamusia, która dzwoniła do nich o dwie, trzy godziny, aby jej synowie zdali jej raport, co u nich słychać i jak promowanie nowej płyty. Dredziarz opowiadał wszystko z małym zaciekawieniem, jakby wcale go to nie cieszyło. Humor mu się jednak poprawił, gdy przypomniał obie o owych nastolatkach, które spędza z nimi najbliższe trzy tygodnie. Szybko się rozłączył i powędrował za resztą zespołu do służbowego busa Marka.
- Jesteście gotowi, na pierwsze spotkanie z tymi dziewczynami? – spytał cicho manager, przyspieszając nieco samochód. Chłopy wydali z siebie niemrawe pomruki niezadowolenia i każdy zajął się sprawami najważniejszymi dla siebie.

- Jesteśmy. – powiedział pan Colins, zaciągając ręczny hamulec. Wysiadł z samochodu i pokazał chłopcom centralne lotnisko w Berlinie.

Pan Mark wykonał specyficzny gest ręką na znak, że mają o niego podejść. Całe TH stało przed nim ze zniecierpliwieniem. Chcieli mieć to po prostu za sobą i wrócić do swoich codziennych zajęć.
- Błagam was! – zawył histerycznym tonem. – Bądźcie dla nich mili! One są jeszcze niedoświadczone.... Nigdy nie grały jeszcze prawdziwego koncertu, więc mogą być zdezorientowane. Ich manager, to mój przyjaciel, więc liczę na was! - dodał, po czym posłał im całą serię błagalnych i rozpaczliwych spojrzeć. Poklepał każdego po plecach i zaprowadził na miejsce, gdzie miały czekać na nich dziewczyny. Tom był bardzo podekscytowany, w przeciwieństwie do brata, który usilnie starał się to ukryć.
Mimo wszystko co jakiś czas przypatrywał się młodym dziewczyną i starał się wyglądać w miarę naturalnie i obojętnie. W końcu to nie przystoi liderowi takiego zespołu, być podekscytowanym jakimś głupim supportem...
- Patrz! To na pewno te! Są młode, ładne i...ahhhh....!! – zapiszczał Tom, wręcz biegnąć w stronę owych dziewczyn. Na szczęście Georg w porę go powstrzymał przed kompletnym obciachem i żenada na maksa.
- One wysiadły z innego samolotu... – powiedział szatyn spokojnie, dziwnie spoglądając na przyjaciela. Dredziarz odchrząknął głośno i się dyskretnie wycofał.

PO PARU MINUTACH....

- Patrz, jakie laski... może to one? – spytał niepewnie Bill, spoglądając z nadzieją na Gustava.
- Możliwe... Nie dowiesz się, póki nie sprawdzisz... – odciął się Tom, zakładając ręce na piersiach. Popchnął brata w stronę dziewcząt i szybko powiedział:
- On chce się coś was spytać... – po czym zalotnie się uśmiechnął. Bill spalił buraka i lekko się wycofał, lecz jedna z dziewczyn szczerze się do niego uśmiechnęła . Zaczęła się mu bacznie przyglądać. W końcu szturchnęła koleżankę i na cały głos wykrzyknęła:
- O BOŻE! TO PRZECIEŻ BILL KAULITZ I JEGO ZESPÓŁ!! – po czym z dzikim piskiem rzuciła się na zdezorientowanego chłopaka. Gdyby nie szybka reakcja ze strony Gustava i Georga, Bill został by zacałowany i zamiziany na śmierć.
- Ewakuacja! – ryknął Tom, szarpiąc kolegów za kaptury, które okazały się nienajlepszym rozwiązaniem. Niestety...fanki ich poznały. Co gorsza... właśnie stado młodych, rozpiszczanych dziewcząt biegło za nimi w stronę busa Marka.
- Skąd na tym cholernym lotnisku tyle dziewuch? – wysapał Tom, poganiając resztę. W końcu zmachani wsiedli do pojazdu, gdzie czekał na nich Mark. Z piskiem opon odjechali z lotniska.
- Musicie tam wrócić... – ośmielił się wypowiedzieć te haniebne słowa manager chłopaków, Ci spojrzeli na niego groźnie i przecząco pokiwali głowami.
- Nie ma mowy! Widziałeś te paznokcie! Pocięły by mnie żywcem! – pisnął brunet, czule na siebie spoglądając. Skulił się w fotelu i zaczął się na nim kołysać.
- Bill ma chorobę sierocą.. – skomentował Tom, widząc dziwne spojrzenia na obu bliźniakach.

30 MINUT PÓŹNIEJ NA LOTNISKU

- Tolu, podaj mi waciki, bo muszę sobie w nosie trochę podłubać... – powiedziała pewna młoda blondynka, o jasnych oczach. Spojrzała czule na koleżankę, która właśnie siedziała na kanapie w poczekalni, i tępo wpatrywała się w automat z napojami. Wstała z miejsca i zaczęła szperać w swoich przeuroczych kieszeniach od oczojebnie fioletowych spodni.
- Masz – powiedziała wreszcie, podając Ali owe waciki. Krzywo się uśmiechnęła, robiąc przy tym zeza. – Ty tak nie umiesz! O! – zapiszczała, i coraz bardziej intensywniej i bardziej emocjonalnie zaczęła się wykrzywiać i robić różne dziwne miny do przyjaciółki.
- Umiem! – krzyknęła, po czym wstała z fotela i zaczęła naśladować koleżankę. Wyglądały przekomicznie, toteż ludzie zaczęli się na nie dziwnie gapić. W końcu zaprzestały tej nadzwyczaj inteligentnej i pracochłonnej zabawy. Tola zdjęła kapelusz i niedbale położyła go na podłodze, ponieważ właśnie miała zamiar do niego wejść. Niestety jakiś przemiły staruszek ubiegł ją, wrzucając im pare drobniaków
- Słyszałem o waszej fundacji, i współczuję. Podziel się z koleżanką pieniążkami i .... naprawdę współczuję... – powiedział zupełnie poważnie, spoglądając na nie z politowaniem. Mówił to niezwykle powoli i wyraźnie w obawie, że owe dziewczyny go niezrozumieją. Na początku Ala trochę się zapowietrzyła, lecz przeszło jej, gdy spojrzała na uradowaną Tolisławę.
- 5 monetów! ! Czy ty wiesz ile to jest pieniądzów? - zapiszczała, machając blondynce monetami przed nosem.
- Tolu! Jak ty mówisz?! Nie pieniądzów, tylko piniędzów! Skąd ty jesteś, że tak po wiejskiemu mówisz? - napuszyła się jasnooka, po czym wyrwała jej PIENIĄDZE w ręki. Zaczęła się im bacznie przyglądać. Zaczęła robić zeza, co ją niezmiernie ucieszyło, gdyż zauważyła błysk zazdrości w oczach Tolisławy.
- Prze pana! Ile to?! – zagadnęła jakiegoś młodego chłopaka, który dziwnie na nią spojrzał. Pokazała mu garść pieniążków.
- Do you speak English? – spytał wreszcie, rozkładając ręce. Ala panicznie na siebie spojrzała I coś mu odmruknęła. W oczach miała obłęd. Pobiegła z krzykiem do Toli i uwiesiła się jej na szyję.
- CO ROBISZ DEBILKO GŁUPIA!? – warknęła, zdejmując z siebie jej ręce i popychając ją na fotel. Alicja zaczęła się niezmiernie jąkać i łapać za włosy. W końcu wskazała palcem na zniecierpliwionego chłopaka, który patrzył się na dwie młode Polki z coraz większym współczuciem. Naprawdę chciał im pomóc.
- ILE TO!? – powtórzyła Trola, pokazując mu drobniaki. Na początku myślała, że to polskie pieniądze, lecz gdy uświadomiła sobie, że przecież są w państwie Berlin, to musi być jakaś różnica.
- Zwei Euro... – powiedział niepewnie, dotykając dłoni dziewczyny. Ta momentalnie się zarumieniła . W końcu jednak się opamiętała i zdała sobie sprawę, że ten chłopak ją bezczelnie podrywa! No bo niby dlaczego miałby dotknąć jej paluszków i tak DZIWNIE na nią patrzeć? Wyrwała mu dłoń z ręki i coś odpyskowała. Chłopak zrobił duże oczy i po prostu sobie poszedł ze skrzywionym wyrazem twarzy.
- Widzisz, jacy ci Berliniacy są niemili? W ogóle pomóc nie chcą... – stwierdziła bardzo inteligentnie brunetka, pocieszając przyjaciółkę.
- On na pewno nie chciał cię przestraszyć. Może po prostu chciał ci coś sprzedać?... Co dokładniej do ciebie powiedział?
- Wiesz...to ja go zaczepiłam!! – pisnęła ledwo słyszalnym głosem. Powiedział: do you speak English.... wiec pomyślałam, ze chce rzucić na mnie jakiś zły urok, czy klątwę... więc się przestraszyłam! Na szczęście mam taką wierną przyjaciółkę jak ty, że go spławiłaś! - dodała gorączkowo, podnosząc kapelusz z podłogi. Ku jej zdziwieniu było tam już więcej drobniaków... lecz niestety dwie bohaterki tego opowiadania, nie były świadome, ile pieniędzy tam się znajduje. Zaczęły zaczepiać różnych zabieganych ludzi, którzy biegali z walizkami po lotnisku, z obłędem w oczach. Za każdym razem rzucali na nie uroki, lub coś brzydko i niezrozumiale mówili. A fe!
- Nikt nam nie chce pomóc.... Czemu ten pan mówił po Polskiemu? – spytała Ala.
- Nie wiem. Może .... po prostu umiał? – odpowiedziała spostrzegawczo Tola, szczerząc się głupio.
- Masz rację Tolu. Ty zawsze masz rację! – wrzasnęła Alicja, głaszcząc koleżankę po głowie.

PARE MINUT PÓŹNIEJ...
Pozwólcie, że teraz będę pisała już WSZYSTKIE dialogi po Polsku, ponieważ jakąś ludzie muszą się kontaktować, a niestety nie znam na tye dobrze Niemieckiego, żeby pisać w tym języku. J

- Musimy tam iść? Myślisz, że teraz nas nie rozpoznają? – spytał z pretensją młodszy Kaulitz, patrząc na managera.
- Tak. Teraz raczej są same odloty, więc ludzie nie będą mieli czasu się wam przyglądać. Z resztą.... jesteście dobrze zamaskowani. Te okulary, kaptury, ciemne kolory.... jesteście bezpieczni... – powiedział, lecz sam do końca nie wierzył w te słowa. Popchnął ich w stronę obrotowych drzwi.
- KUR**! Co robisz bachorze przebrzydły!? – ryknął Tom, do dwóch dziwnie ubranych dziewczyn, które zaczęły lekko pochlipywać. Miały na sobie oczojebnie różowe szwedy (szerokie spodnie), czerwone trampki, z różowymisznurowadłami i długie, zimowe płaszcze Jedna z nich miała nico bardziej zakurzone spodnie, czego oczywiście Tom nie był w stanie zauważyć, gdyż bardzo szybko się przewracał...(ah, ta grawitacja...:/). Te płaszcze były dziwne... Może dlatego, że na dworze panowało 27 stopni ciepła...lecz na pewno nie w tym leżał ich fenomen.
....Potknął się o nie, i dość boleśnie wylądował na zimnych kafelkach. Dziewczyny dziwnie na nich spojrzały, po czym wybuchnęły dzikim śmiechem.
- Eee....? – wydusił Gustav, pomagając Tomowi wstać.
- Jakie dzieci się teraz rodzą! – fuknął jeszcze na dodatek dredziarz, odchodząc od nieszczęsnych drzwi. Spojrzał nerwowo na zegarek. Byli już grubo spóźnieni. Miał kompletnie zepsuty humor przez te dwa bachory, które z drzwi obrotowych, urządziły sobie karuzelę. Lecz na samą myśl o dziewczynach, które są podobne do Olsenek, ślinka mu pociekła.
- Mark mówił, że one same do nas podejdą. Czemu to musi być takie skomplikowane? – zawył Bill, ocierając pot z czoła. Zaczął się rozglądać za każdą młodą dziewczyną z nadzieją, że to może być jedna z owego zespołu.

*

.-......myślisz, że to oni? - spytała Trola, pomagając wstać Alicji. Ta niepewnie kiwnęła głową i zaczęła się otrzepywać z kurzu.
- Przestać. Ten siwy nawet ładnie kontrastuje z twoimi różowymi sznurowadłami... – doradziła jej przyjaciółka, za co została nagrodzona oklaskami i owacjami na stojąco przez swoją „wspólniczkę”
- Ty zawsze masz ten gust...ahh.... zazdroszczę ci! – zapiszczała blondynka, ponownie wychwalając brunetkę.
- Taa... Dość tych czułości. O czym to mówiłyśmy? – spytała, podnosząc jedną brew, co wyglądało poniekąd komicznie.
- Eee.... o jakimś berlin Burdelu.... NIE! O Tokio Hotel.... – powiedziała Alicja, głupkowato się szczerząc.
- Co? Przecież miałyśmy nocować pod mostem... skąd ten hotel? Powinnaś być mi wdzięczna! – parsknęła, lecz nie wyszło jej to na dobre. Ludzie, którzy mają ściskoszczęk, zazwyczaj kiepsko na tym wychodzą. Wyszarpnęła blondynce chusteczkę z kieszeni (wielokrotnego użytku), i szybkim ruchem wytarła ze swojej twarzy ślinę.
- Czekaj, czekaj... – zaczęła inteligentnie blondynka, marszcząc czolo.... – Chyba po coś tu przyjechałyśmy....no wiesz... do Berlina. – dodała, a w jej oku coś zabłysło. Tola również się zamyśliła i usiadła z tyłkiem na zimnych kafelkach. Podparła się o ścianę i ponownie zatopiła się w czeluści swojego mózgu (??) .
- Taa... Chyba... TU SĄ ŚWIETNE LUMPEKSY! – wykrzyknęła wreszcie, podnosząc palec do góry na znak, że myśli.
- Masz rację! – zapiszczała Alicja i na potwierdzenie swojego entuzjazmu, zatupała nogami.
- Ja zawsze mam rację... – skomentowała sucho Trola, po czym dumnie odgarnęła swoje brązowe kłaki . (nie czesane od dwóch tygodni. Rekord: dwa i pół miesiąca).
- Chyba miałyśmy się tu z kimś spotkać.... – dodała, szarpiąc koleżankę za rękę. Obie wstały i skierowały się w stronę ławki, na którą potem ciężko usiadły.
- Yhy. Z Britney Spears!! – parsknęła blondynka, jakby był to największy dowcip świata. Tolisława długo się nie zastanawiała nad treścią i ukrytym przesłaniem tej skromnej wypowiedzi, toteż dołączyła do koleżanki, przedrzeźniając się, która będzie się dłużej śmiać na jednym wydechu.
- Nie. Nie z Brit. Przecież z nią widziałyśmy się dwa dni temu, debilko! – skarciła Alę.
- Nie. To była tylko moja młodsza siostra... – pisnęła.
- Dobrze. To teraz tak na poważnie. Chyba miałyśmy się spotkać z jakimś zespołem. Tokio hotel? – spytała brunetka, badawczo spoglądając na reakcję koleżanki. Ta tylko wpatrywała się w tłum ludzi na hali lotniskowej. W końcu wyhaczyła wzrokiem grupkę chłopaków, którzy wydawali się godni zaufania. Szarpnęła Tolę za sobą i popędziła w ich stronę.
- Cześć. Czy wiecie, gdzie jest Hotel Tokio? – spytała wreszcie Ala, uwieszając się na najniższym z chłopców. Ten spojrzał na nią z politowaniem i z cierpiącym wyrazem twarzy oderwał ją od siebie.
- Tak! To my! Ale puść mnie wreszcie! – ryknął Gustav.. Reszta zespołu spojrzała na niego groźnie. W końcu szatyn zorientował się, ze się wygadał. Ugryzł się w język i spalił buraka.
- No to fajnie. A gdzie? – zagadnęła Tola, pociągając obleśnie nosem. – Bill przewrócił oczami. Doszedł do wniosku, ze jest cień nadziei, iż one wcale się nie kapnęły, ze chłopacy się przyznali.
- Osz ty głupia! Przecież ci powiedzieli, że to oni! – skarciła ją Ala, szczerząc się do wszystkich.
- No to cześć. My jesteśmy Blog27, i będziemy waszym Supportem... Dobrze powiedziałam? – spytała, po czym poklepała Toma po plecach.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 20:25, 15 Cze 2006 Zobacz profil autora
Selenia
księżniczka Minimków



Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 561
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/4
Skąd: z Zakazanego Miasta

Post
To doskonale obrazuje inteligencję tych istot. No i trza było zostać dentystą. ^^


Post został pochwalony 0 razy
Czw 23:58, 15 Cze 2006 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum FanFick Forum Strona Główna » + Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin